Archiwum 31 maja 2019


Przesądy
31 maja 2019, 19:36
Na wsi panowało przekonanie, że wśród ludzi są tacy, którzy mają moc zauraczać innych. Magiczne właściwości miały zazwyczaj konkretnie oczy takiej osoby. Wystarczyło bowiem, żeby spojrzała na dziecko, a to zaczynało, na przykład, od tej cały czas płakać. Metodą obrony przed rzuconym urokiem (Boryś: urzec, urzeknę, dawniej urzekę, czyli ‘zadać urok, zaczarować’), było przyczepienie czerwonej kokardy w pobliżu zagrożonego zaczarowaniem. Moja babcia opowiadała o sąsiadce, której spojrzenie i zachwyt nad urodą babcinych gęsi, powodowały, że ptactwo się przewracało na plecy i rozpaczliwie „gęgało”. Jedyną radą na to było przeciągnięcie męską koszulą po brzuchach gęsi. I nagle wszystko wracało do normy!
Ciekawe, że właściciel „urocznych oczu” także często
głośno zachwalał tego lub to, co za chwilę ulegało zaczarowaniu. Takie powiązanie ma sens w kontekście pochodzenia słowa urzec od ‘rzec’ w znaczeniu ‘odezwać się, przemówić, zakomunikować coś, wypowiedzieć się’ (Długosz-Kurczabowa:2008).
Negatywne konsekwencje miał też inny przesąd – pejoratywne postrzeganie leworęczną osobę. Człowieka leworęcznegonazywano mańkutem. Wcześniej mówiono po prostu mańka (od XVIII w.). Słowo to wywodzi się od włoskiego manco ‘wadliwy, lewy’ (Boryś: podobieństwo do pochodnych:mancina ‘lewa ręka; mancino ‘ mańkut’, z łac. mancusułomny, kaleki, niezupełny’). Długosz-Kurczabowa mańkę utożsamia tylko z nazwą lewej ręki, zaś mańkut to oboczność do mańkata i mankata. Na wsi posługiwanie lewą ręką było pojmowane jako wada, ułomność, którą jak najwcześniej należy – głównie biciem – wytrzebić. Takie negatywne pojmowanie leworęczności wiązało się z kojarzeniem tego, co „lewe” ze złem. Mieszkańcom Podlasia jest też dobrze znana tajemnicza starsza kobieta w kraciastej chuście na głowie. Babka siadała przy (albo na) śpiącej osobie i ją dusiła. Nazywano tę straszną postać marą bądź zmorą. Bańkowski wskazuje na brak powiązań z germańską nazwą demona duszącego ludzi nocą. Podaje zaś znaczenie mary jako ‘coś przewidującego się, ukazującego się niewyraźnie, przelotnie, mgliście we śnie’. Bruckner w zmorze widzi ‘czarownicę’ i ‘duszenie, gniecenie we śnie’ i uważa, że nie ma tutaj związku z marą (marzyć, rozmarzony, marzyciel, marno). Moja babcia, aby odegnać zmorę,radzi położyć się spać z łyżką i dać ją kobiecie w chuście. Podobno następnego dnia miało się spotkać zmorę, by się jej skutecznie pozbyć, wystarczyło się upomnieć o swoją łyżkę.
Narodziny dziecka
31 maja 2019, 14:37

Oficjalna pierwsza noc małżonków dawniej była zwana pokładzinami. Bruckner wywodzi etymologię od ’pokładu’ (w znaczeniu 'pomostu', ale i 'depozytu, skarbu'). Ludowa świadomość wiążę jednak pokładziny z tym, że młodzi razem kładą (‘pokładać’) się na łóżku. Taką genezę potwierdza Bańkowski, które podaje formy pokładziny i pokładaniejako pochodne od ‘pokładać’.

Owocem pokładzin mogło być poczęcie dziecka. Przy jego narodzinach asystowała babka, czyli wioskowa akuszerka. Ważnym obrzędem przed nadaniem imienia był obrzęd wywodu (Mańczak za podstawę uznaje ‘wywodzić’). Wywód od XV w. to ‘dowodzenie, uzasadnienie, argumentacja: wywodzenie początku czegoś’, stp. ‘wyprowadzenie’, ‘oczyszczenie z zarzutów’ (Boryś).Ostatnie znaczenie wydaje się najtrafniej oddawać obrzęd pierwszej oficjalnej modlitwy położnicy - kobiety po porodzie - w kościele. Symbolicznie przez błogosławieństwo księdza, młoda matka zostawała „oczyszczona”. Chociaż w pełni powracała do społeczności dopiero po chrzcinach dziecka.

Oprócz odpowiedniego imienia, zazwyczaj świętego patrona, równie ważne było wybranie chrzestnych, kuma i kumy. 
Kum, kuma jest według Brucknera równoznaczne z kmotrem, kmoszką, ale uważa, że „nie od nich poszło, bo do nas przez Ruś przyszło; Czesi, Słowieńcy, Łużyczanie nie znają też tego słowa wcale”. W tureckim kuma to kochanka, nałożnica’, a więc ktoś ‘o skłonności, przyjaźni, poufałości’. Zdaje się, że takie potoczne nazywanie rodziców chrzestnych, miało wyrażać właśnie przyjaźń i poufałość relacji. Boryś podaje, że od 1500 r. kum to ‘ojciec chrzestny’, a kuma ‘matka chrzestna’. Podkreśla także korzenie południosłowiańskie (skrócenie od chorwackiego cómmetra/commătra - dosłownie ‘współmatka’), choć my przejęliśmy te wyrazy od Słowian wschodnich (r. kum). 
Na Podlasiu sądzono, że od charakteru kumy zależy uosobienie dziecka. Jest to przykład jednego z wielu przesądów funkcjonujących w świadomości społecznej.